Babie lato (L'ete Indien)
Zapowiedź:
Zamknijcie oczy, rozluźnijcie napięte mięśnie, uspokójcie oddech, weźcie spokojny głęboki wdech nosem, a miarowy, niespieszny wydech niech nastąpi ustami, spokojnie, do samego końca. Niech wasze powieki staną się coraz cięższe, a myśli przyjemnie wędrują ku historii, którą wam teraz opowiem. Wyobraźcie sobie, że jest bardzo ciepły, wręcz upalny dzień w drugiej połowie września. Spacerujecie boso po plaży w Łebie. (Ja jebię), chyba wiecie, gdzie to jest, każdy kiedyś był w Łebie, albo Ustce, Helu, Pucku, Władku? We Wrocławiu? Koło Brzegu? W każdym razie…
Parlando
Na rzadkich krzewach porastających wydmy unosi się leciutko babie lato. Gdzieś na końcu plaży widzicie jakąś intrygującą postać, nie wiem jeszcze czy jest to kobieta, czy mężczyzna, ale pewnie baba, skoro to babie lato. Tak, to zdecydowanie ona, ale to nie plaża. Ona leży w polu, ma brudne stopy. Czarny pies siedzi niedaleko, tyłem do niej, pewnie się obraził. Chwila, przecież to… obraz Józefa Chełmońskiego. Czy jesteśmy w Muzeum Narodowym? Zaraz to wyjaśnię W każdym razie zachowajcie ten obraz jeszcze przez moment przed oczami, bo nadszedł czas na refren.
Refren
On ira où tu voudras, quand tu voudras
Et l'on s'aimera encore, lorsque l'amour sera mort
Toute la vie sera pareille à ce matin
Aux couleurs de l'été indien
(Pierre Delanoë,1975)
Parlando
Okazało się, że to znajoma artysty z jego podróży na Wschód. Mniejsza o to. Dla nas istotna jest francuska atmosfera tej relaksacji, dzięki której refren staje się oczywisty. Jego obietnice: pójdziemy tu i tam, gdzie chcesz, kiedy chcesz i będziemy się kochać non stop, bez przerwy, jestem perpetuom mobile, róbmy to zanim miłość umrze nie nakręciły jej wystarczająco, a wizja całego życia podobnego do tego ranka w kolorach babiego lata spowodowała, że postanowiła uspokoić psa, że karma wraca, następnie walnąć się na glebę i chwycić w dłoń delikatną pajęczą nić.
Refren
On ira où tu voudras, quand tu voudras
Et l'on s'aimera encore, lorsque l'amour sera mort
Toute la vie sera pareille à ce matin
Aux couleurs de l'été indien.
(Pierre Delanoë,1975)
Zapowiedź:
Zamknijcie oczy, rozluźnijcie napięte mięśnie, uspokójcie oddech, weźcie spokojny głęboki wdech nosem, a miarowy, niespieszny wydech niech nastąpi ustami, spokojnie, do samego końca. Niech wasze powieki staną się coraz cięższe, a myśli przyjemnie wędrują ku historii, którą wam teraz opowiem. Wyobraźcie sobie, że jest bardzo ciepły, wręcz upalny dzień w drugiej połowie września. Spacerujecie po ulubionym lesie, ścieżkami, które tylko wam są znane. Jesteście bezpieczni i zadowoleni. Jest co prawda susza i zagrożenie pożarowe, ale za to nie grozi wam już pościg straży miejskiej za nielegalne wkroczenie do lasu. Jedynie kleszcz, ale to miała być relaksacja do piosenki o miłości. A zatem widzicie zakochaną parę…
Parlando
On trajkocze jak najęty: „Wiesz, nie byłem nigdy tak szczęśliwy jak tamtego ranka”. Wspomina ich pierwszy wspólny seks, stosunek trwał około 3 minut głównie w pozycji na pieska. Cudowna polska, złota jesień. Ona widzi babie lato, które odbijało światło słońca w swoich niciach i spontanicznie wykonuje obrót, aby jej jedwabną sukienkę również dotknęły ciepłe promienie. On niestety nie dostrzega tej romantycznej chwili i nawija dalej o tym, o co ją zapytał tamtego ranka, czy zabezpieczyła tyły, bo on tak nagle, już po, bo nigdy wcześniej, przestraszył się, itede. Minął rok, wiek, wieczność. Teraz refren i zaraz ciąg dalszy…
Refren
On ira où tu voudras, quand tu voudras
Et l'on s'aimera encore, lorsque l'amour sera mort
Toute la vie sera pareille à ce matin
Aux couleurs de l'été indien.
(Pierre Delanoë,1975)
Parlando
Nie otwieramy oczu, oddychamy spokojnie, mnie też zirytował ten typ. Wracając do ich historii. On dwoi się i troi, bo chyba się zakochał, a ona opala uśmiechniętą twarz i mówi mu wprost „Dzisiaj jestem już daleko od tamtego ranka, ale gdy na ciebie patrzę, to jakbym tam była”. Słońce mocno grzeje i razi okrutnie. Nie widzi go, odchodzi w cień. „Gdzie jesteś? Co robisz? Czy jeszcze dla ciebie istnieję?” On patrzy na tę falę, która nigdy nie dosięgnie wydmy i już wszystko staje się dla niego jasne. Może powspominać ten słodki krótki dystans, ale słyszał, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, nie odgrzewa kotletów, nosił wilk razy kilka, raz na wozie. Wszystkie te przysłowia razem wzięte nauczyły naszego pana, żeby następnym razem nie znikać z rana.
Refren
On ira où tu voudras, quand tu voudras
Et l'on s'aimera encore, lorsque l'amour sera mort
Toute la vie sera pareille à ce matin
Aux couleurs de l'été indien.
(Pierre Delanoë,1975)
Zapowiedź:
A teraz chciałabym was zaprosić, abyśmy w trakcie kolejnej piosenki wspólnie udali się w podróż. Aby to zrobić powinniśmy zamknąć oczy i zrelaksować się. Rozluźnić mięśnie, ustabilizować oddech. To podroż niedaleko, utwór trwa raptem cztery minuty z hakiem, ale gdyby się tak głębiej nad tym zastanowić, to w ciągu czterech minut można naprawdę wiele zrobić, choćby ugotować jajko, na półmiękko. Tym razem nie będzie to opowieść kulinarna, a miłosna. Zacznijmy tak: spotkali się pewnego słonecznego dnia, pod koniec września, gdy na drzewach błyszczały nici babiego lata…
Parlando1
Ona jest tak piękna, a on taki brzydki. Absolutnie idealna para, nieprzesłodzona, z charakterem, namiętna i inteligentna, wrażliwa i odważna, powiedzmy piękna i bestia, albo Romeo i Julia, a może Orfeusz i Eurydyka? Zbyszko i Danusia, „mój ci on”? Kathy i Heatcliff? Winicjusz i Ligia? Mistrz i Małgorzata? Odyseusz i Penelopa! Tadeusz i Zosia? Tristan i Izolda? Heloiza i Abelard! Anna Karenina i Aleksy Wroński! Natasza Rostowa i Andrzej Bołkoński? Głęboki wdech i wszystko jasne: Barbara i Bogumił!
Refren
On ira où tu voudras, quand tu voudras
Et l'on s'aimera encore, lorsque l'amour sera mort
Toute la vie sera pareille à ce matin
Aux couleurs de l'été indien.
(Pierre Delanoë,1975)
Na początku refrenu pomyślałam, że to jednak Jan Skrzetuski i Helena, albo Kmicic i Oleńka, ewentualnie Pan Wołodyjowski i Basia. Pod koniec natomiast pojawili się Giaur i Leila, Patrarka i Laura, Werter i Lota, Doktor Żywago i Lara. Zauważyliście, że wszystkie mają imiona na L.? Nie otwierajcie oczu! Gdzie jesteście? Niezły młyn? Don Kichot i Dulcynea? Nie bądźmy pruderyjni, trójkąt? Artur, Lancelot i Ginewra? Czworokąt: Gustaw i Aniela, Albin i Klara? Nic z tych rzeczy. Zatem Wokulski i Izabela? Raskolnikow i Sonia? Jan Bohatyrowicz i Justyna Orzelska? Doktor Judym i Justyna Poborska? Bolek i Lolek.
Refren
On ira où tu voudras, quand tu voudras
Et l'on s'aimera encore, lorsque l'amour sera mort
Toute la vie sera pareille à ce matin
Aux couleurs de l'été indien.
(Pierre Delanoë,1975)
Zamknijcie oczy, rozluźnijcie napięte mięśnie, uspokójcie oddech, weźcie spokojny głęboki wdech nosem, a miarowy, niespieszny wydech niech nastąpi ustami, spokojnie, do samego końca. Niech wasze powieki staną się coraz cięższe, a myśli przyjemnie wędrują ku historii, którą wam teraz opowiem. Wyobraźcie sobie, że jest bardzo ciepły, wręcz upalny dzień w drugiej połowie września. Spacerujecie boso po plaży w Łebie. (Ja jebię), chyba wiecie, gdzie to jest, każdy kiedyś był w Łebie, albo Ustce, Helu, Pucku, Władku? We Wrocławiu? Koło Brzegu? W każdym razie…
Parlando
Na rzadkich krzewach porastających wydmy unosi się leciutko babie lato. Gdzieś na końcu plaży widzicie jakąś intrygującą postać, nie wiem jeszcze czy jest to kobieta, czy mężczyzna, ale pewnie baba, skoro to babie lato. Tak, to zdecydowanie ona, ale to nie plaża. Ona leży w polu, ma brudne stopy. Czarny pies siedzi niedaleko, tyłem do niej, pewnie się obraził. Chwila, przecież to… obraz Józefa Chełmońskiego. Czy jesteśmy w Muzeum Narodowym? Zaraz to wyjaśnię W każdym razie zachowajcie ten obraz jeszcze przez moment przed oczami, bo nadszedł czas na refren.
Refren
On ira où tu voudras, quand tu voudras
Et l'on s'aimera encore, lorsque l'amour sera mort
Toute la vie sera pareille à ce matin
Aux couleurs de l'été indien
(Pierre Delanoë,1975)
Parlando
Okazało się, że to znajoma artysty z jego podróży na Wschód. Mniejsza o to. Dla nas istotna jest francuska atmosfera tej relaksacji, dzięki której refren staje się oczywisty. Jego obietnice: pójdziemy tu i tam, gdzie chcesz, kiedy chcesz i będziemy się kochać non stop, bez przerwy, jestem perpetuom mobile, róbmy to zanim miłość umrze nie nakręciły jej wystarczająco, a wizja całego życia podobnego do tego ranka w kolorach babiego lata spowodowała, że postanowiła uspokoić psa, że karma wraca, następnie walnąć się na glebę i chwycić w dłoń delikatną pajęczą nić.
Refren
On ira où tu voudras, quand tu voudras
Et l'on s'aimera encore, lorsque l'amour sera mort
Toute la vie sera pareille à ce matin
Aux couleurs de l'été indien.
(Pierre Delanoë,1975)
Zapowiedź:
Zamknijcie oczy, rozluźnijcie napięte mięśnie, uspokójcie oddech, weźcie spokojny głęboki wdech nosem, a miarowy, niespieszny wydech niech nastąpi ustami, spokojnie, do samego końca. Niech wasze powieki staną się coraz cięższe, a myśli przyjemnie wędrują ku historii, którą wam teraz opowiem. Wyobraźcie sobie, że jest bardzo ciepły, wręcz upalny dzień w drugiej połowie września. Spacerujecie po ulubionym lesie, ścieżkami, które tylko wam są znane. Jesteście bezpieczni i zadowoleni. Jest co prawda susza i zagrożenie pożarowe, ale za to nie grozi wam już pościg straży miejskiej za nielegalne wkroczenie do lasu. Jedynie kleszcz, ale to miała być relaksacja do piosenki o miłości. A zatem widzicie zakochaną parę…
Parlando
On trajkocze jak najęty: „Wiesz, nie byłem nigdy tak szczęśliwy jak tamtego ranka”. Wspomina ich pierwszy wspólny seks, stosunek trwał około 3 minut głównie w pozycji na pieska. Cudowna polska, złota jesień. Ona widzi babie lato, które odbijało światło słońca w swoich niciach i spontanicznie wykonuje obrót, aby jej jedwabną sukienkę również dotknęły ciepłe promienie. On niestety nie dostrzega tej romantycznej chwili i nawija dalej o tym, o co ją zapytał tamtego ranka, czy zabezpieczyła tyły, bo on tak nagle, już po, bo nigdy wcześniej, przestraszył się, itede. Minął rok, wiek, wieczność. Teraz refren i zaraz ciąg dalszy…
Refren
On ira où tu voudras, quand tu voudras
Et l'on s'aimera encore, lorsque l'amour sera mort
Toute la vie sera pareille à ce matin
Aux couleurs de l'été indien.
(Pierre Delanoë,1975)
Parlando
Nie otwieramy oczu, oddychamy spokojnie, mnie też zirytował ten typ. Wracając do ich historii. On dwoi się i troi, bo chyba się zakochał, a ona opala uśmiechniętą twarz i mówi mu wprost „Dzisiaj jestem już daleko od tamtego ranka, ale gdy na ciebie patrzę, to jakbym tam była”. Słońce mocno grzeje i razi okrutnie. Nie widzi go, odchodzi w cień. „Gdzie jesteś? Co robisz? Czy jeszcze dla ciebie istnieję?” On patrzy na tę falę, która nigdy nie dosięgnie wydmy i już wszystko staje się dla niego jasne. Może powspominać ten słodki krótki dystans, ale słyszał, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, nie odgrzewa kotletów, nosił wilk razy kilka, raz na wozie. Wszystkie te przysłowia razem wzięte nauczyły naszego pana, żeby następnym razem nie znikać z rana.
Refren
On ira où tu voudras, quand tu voudras
Et l'on s'aimera encore, lorsque l'amour sera mort
Toute la vie sera pareille à ce matin
Aux couleurs de l'été indien.
(Pierre Delanoë,1975)
Zapowiedź:
A teraz chciałabym was zaprosić, abyśmy w trakcie kolejnej piosenki wspólnie udali się w podróż. Aby to zrobić powinniśmy zamknąć oczy i zrelaksować się. Rozluźnić mięśnie, ustabilizować oddech. To podroż niedaleko, utwór trwa raptem cztery minuty z hakiem, ale gdyby się tak głębiej nad tym zastanowić, to w ciągu czterech minut można naprawdę wiele zrobić, choćby ugotować jajko, na półmiękko. Tym razem nie będzie to opowieść kulinarna, a miłosna. Zacznijmy tak: spotkali się pewnego słonecznego dnia, pod koniec września, gdy na drzewach błyszczały nici babiego lata…
Parlando1
Ona jest tak piękna, a on taki brzydki. Absolutnie idealna para, nieprzesłodzona, z charakterem, namiętna i inteligentna, wrażliwa i odważna, powiedzmy piękna i bestia, albo Romeo i Julia, a może Orfeusz i Eurydyka? Zbyszko i Danusia, „mój ci on”? Kathy i Heatcliff? Winicjusz i Ligia? Mistrz i Małgorzata? Odyseusz i Penelopa! Tadeusz i Zosia? Tristan i Izolda? Heloiza i Abelard! Anna Karenina i Aleksy Wroński! Natasza Rostowa i Andrzej Bołkoński? Głęboki wdech i wszystko jasne: Barbara i Bogumił!
Refren
On ira où tu voudras, quand tu voudras
Et l'on s'aimera encore, lorsque l'amour sera mort
Toute la vie sera pareille à ce matin
Aux couleurs de l'été indien.
(Pierre Delanoë,1975)
Na początku refrenu pomyślałam, że to jednak Jan Skrzetuski i Helena, albo Kmicic i Oleńka, ewentualnie Pan Wołodyjowski i Basia. Pod koniec natomiast pojawili się Giaur i Leila, Patrarka i Laura, Werter i Lota, Doktor Żywago i Lara. Zauważyliście, że wszystkie mają imiona na L.? Nie otwierajcie oczu! Gdzie jesteście? Niezły młyn? Don Kichot i Dulcynea? Nie bądźmy pruderyjni, trójkąt? Artur, Lancelot i Ginewra? Czworokąt: Gustaw i Aniela, Albin i Klara? Nic z tych rzeczy. Zatem Wokulski i Izabela? Raskolnikow i Sonia? Jan Bohatyrowicz i Justyna Orzelska? Doktor Judym i Justyna Poborska? Bolek i Lolek.
Refren
On ira où tu voudras, quand tu voudras
Et l'on s'aimera encore, lorsque l'amour sera mort
Toute la vie sera pareille à ce matin
Aux couleurs de l'été indien.
(Pierre Delanoë,1975)