Martwy liść
Tak bardzo nie chcę, byś pamiętał więcej,
Niż te dni, gdy słońce paliło goręcej,
A przyjaźń poszła na spacer z miłością
Bez lęku o życie z godnością.
Martwe liście roztańczone na wietrze
Ta piosenka to pożegnalny list
Piszę ją w twym ulubionym swetrze
Martwy liść jak życia twist.
Wiatr otuli mnie
Zapomnieniem.
Ostatnia łza
Mój ból już zna.
Historia trwa, ile ty i ja!
Kochasz mnie bardziej niż siebie ja.
Byłeś mą szansą
Miłosną sambą
Mą drugą skórą
Mieczem i tarczą.
Silny jak tur,
Szedłeś pod mur.
Mój serca głaz
Na piersi masz.
Gdy nie mogę wstać
I chcę wiecznie spać,
Ty każesz mi, bym szła przez łzy.
Nad horyzont, wiem, nie uda mi się wznieść.
Pora, byś zaczął inny życia warkocz pleść.
Nie bądź na mnie zły,
Zawsze mówisz my.
Przestań się bać, nim cały świat
Zginie cicho, jak samotny martwy liść
Spadając na bratnich liści kiść.
Niż te dni, gdy słońce paliło goręcej,
A przyjaźń poszła na spacer z miłością
Bez lęku o życie z godnością.
Martwe liście roztańczone na wietrze
Ta piosenka to pożegnalny list
Piszę ją w twym ulubionym swetrze
Martwy liść jak życia twist.
Wiatr otuli mnie
Zapomnieniem.
Ostatnia łza
Mój ból już zna.
Historia trwa, ile ty i ja!
Kochasz mnie bardziej niż siebie ja.
Byłeś mą szansą
Miłosną sambą
Mą drugą skórą
Mieczem i tarczą.
Silny jak tur,
Szedłeś pod mur.
Mój serca głaz
Na piersi masz.
Gdy nie mogę wstać
I chcę wiecznie spać,
Ty każesz mi, bym szła przez łzy.
Nad horyzont, wiem, nie uda mi się wznieść.
Pora, byś zaczął inny życia warkocz pleść.
Nie bądź na mnie zły,
Zawsze mówisz my.
Przestań się bać, nim cały świat
Zginie cicho, jak samotny martwy liść
Spadając na bratnich liści kiść.