Obiad

Do dzisiejszego obiadu
Zraził mnie smród
Z gęby kalafiora
I flaki 
Pomarańczy
W szklance zalane
Odczynem
Jej żółtej krwi
 
Jedynie złoty jedwab
Indyczej piersi
Skłonił mnie
Do kontemplacji
Włoskich ziemniaków
Z wiejskim masłem
Przyozdobionych 
Parszywą zieleniną
 
Na deser podałeś mi
Styropian ubity ubijaczką
Opatulony owocami
W kolorach mi
Nieznanych
Przepiękną tęczą
Zmusiłeś mój żołądek 
By krzyknął basta!