Piosenka listopadowa
Ciekawie przeżyłem dzisiejszą noc,
Kolejny dzień w krainie snu.
Ciepło, kanapki, termos, koc,
I twarze w kolorze sinego bzu.
A ludzi tłum, znajomy był,
My żywi i my umarli.
Pod kosą obróceni w pył,
To ci, co życia nie zżarli.
Rozmawialiśmy, głośno śmiejąc się,
Że w parku sztywnych nie jest źle.
Zielone krzewy podziwiał Mniejszy
Palili fajkę Większy, Dzisiejszy.
A ludzi tłum, znajomy był,
My żywi i my umarli.
Pod kosą obróceni w pył,
To ci, co życia nie zżarli.
A było nas tam chyba z dziesięciu,
Z przyszłości żaden, ze szkoły pięciu.
I każdy z nas miał serce inne,
Gorące, zimne, bądź niewinne.
A ludzi tłum, znajomy był,
My żywi i my umarli.
Pod kosą obróceni w pył,
To ci, co życia nie zżarli.
Choć mijaliśmy się bez słowa,
To wszystkich, jak jeden, bolała głowa.
A ten Dzisiejszy miał oczy złe.
Przestraszył mnie, zbudziłem się.
A ludzi tłum, znajomy był,
My żywi i my umarli.
Pod kosą obróceni w pył,
To ci, co życia nie zżarli.