Rap z dzisiejszej nocy

Leżałem na podłodze z hebanowym desek
Czarnych jak obok mnie skomlący piesek
Obskurny pokój zamiast ścian miał chmury
Łaziły po mnie popielate szczury
Zielonymi palcami kreśliły złoty krąg
Recytowałem jedną z tajemniczych ksiąg
Zlepiony potem czarny warkocz włosów
Okrywał ciepłem sierści chóry cichych głosów
Obgadujących mnie ustami pełnymi słodkiej krwi
Skomlący pies gęsto marszczył brwi
Twierdząc że ze mną coś nie tak
Wziąć w garść się chciałem nie wiedziałem jak
Zakrywając rękami napuchniętą głowę
Usłyszałem telefoniczną rozmowę
Między moją duszą i moim sumieniem
Plotkowały o mnie że jestem wrażeniem
Tylko nierzeczywistym tchnieniem
Swoim własnym marzeniem
Skarżyły się na mnie że je biję
Dusza chodzi brudna wcale jej nie myję
Sumienie przepełnione wyrzutami
Stęka zmęczone zostaliśmy sami
Z pieskiem w pokoju bez jedzenia i picia
Ja pies i pies ja i bezsens życia
 
Nihilista opanowujący pozycję dystansu
Tęskniący za podnieceniem z taniego romansu
Pierdoli i pisze kolejne linijki 
Byle do rymu choćby w nowalijki