Sen o czerwonej chmurze i czarnej wronie
Czerwona chmura i czarna wrona
W moim śnie krzyczały że już wkrótce skonam
I gdy chmura krwistą lepką mazią
Ciało moje blade gęsto zalewała
Wrona je bez przerwy głęboko dziobała
Śmiały się wszystkie drzewa dookoła
Bo leżałem w lesie czy na pustych polach
I sączył wilk stary moją krew zepsutą
Mrówki obgryzały rękę jadem strutą
Przez stado szerszeni tysiąc razy kłutą
Krzyczałem bez przerwy ale bez potrzeby
Nie mogłem się ruszyć nie widziałem kiedy
Księżyc ujrzałem oczyma czterema gdy czerń gleby
W uszach zadzwoniła orkiestrami dwiema
Dwa palce jak dwa miecze w nosie swoim miałem
Obudzić się chciałem ale nie zdołałem
Wysuszony i zbity rozkładałem nogi
By resztę zabrać mogły ich straszne załogi
Chmura krzyczała zęby wystawiając
A wrona dziobała twarz mą opluwając
Pełno morskiej wody me usta nabrały
Zielone oczy soli wesoło mrugały
Jak siostry w szpitalach cichutko biegały
Już koniec najdroższy już koniec wołały
Poczułem jak ze mnie dusza ulatuje
I srebrne zawijasy na niebie maluje
Ujrzałem z góry ciało rozłożone
Wśród pięknych orchidei ładnie położone
I sarny i króliki wkoło tam skakały
Chmury białe płynęły wrony złote dzioby miały
Skonałem tej nocy jak wcześniej pisałem
Umarł ktoś we mnie kogo dobrze znałem
Z kim niegodziwą śmierć na drodze spotkałem
On umarł we mnie bo go nie kochałem
Zdechł był a ja rano całkiem inny wstałem