Szara krew
Od jakiegoś czasu w moich żyłach płynie szara krew.
A dziś, poza tym tonę w szarości płaszcza,
Chociaż jesień się kończy, zima za pasem, co z latem?
Dawno zdechło w słabym, szarym miocie bieżącego roku.
Metr bieżący szarej krepy śni mi się.
Rano odważnie wstałem z łóżka,
Naćpany szarym rankiem, kawą, myślą,
Że jestem już spóźniony.
Czy nie miała być czarna i mała? Jest szara.
Jeszcze raz.
Metr bieżący szarej krepy śni mi się, mi się.
Z francuska brzmi to szare gówno.
O Miszel, mi się, misie.
Wstałam naćpana szarym rankiem, czarną kawą,
Spojrzałam w niebo, nie muszę pisać, jakie było,
Ubrałam czerwoną kurtkę.
Ruszyłam w świat w wiadomym celu.
Chciałam go znaleźć.
Wiedziałam, że jest tam gdzieś.
Kolorowy parszywiec.
Uśmiecham się do dywanu
Z Iranu.